#john berryman
Raz na sercu Henry’ego usiadła rzecz
tak ciężka, że nawet gdyby miał sto lat
albo i więcej cały czas szlochać i w ogóle nie spać,
rachunku by nie wyrównał.
Znów wiecznie skądś dobiega go
jakiś kaszelek, zapach, kurantów dźwięk.
Jest jeszcze jedna rzecz, co chodzi mu po głowie –
jak groźna twarz ze Sieny, z której i tysiąc lat
nie zetrze rysów niemej reprymendy. A on upiornie,
z otwartym okiem, skupia się, na ślepo.
Wszystkie dzwony mówią: za późno. Szkoda tu łez;
myślenia.
Lecz nigdy, chociaż gotów był tak myśleć, Henry
nikogo nie wykończył a ją ćwiartuje na kawałki
ani nie ukrył, gdzie można by je znaleźć.
To wie: policzył wszystkich, i nikogo nie brak.
Często, o świcie, sprawdza, czy są wszyscy.
Nigdy nikogo nie brak.
przeł. Piotr Sommer
Sat, 21 May 2016 03:27:09
Tue, 29 Sep 2015 16:10:42