#eliza makowska

LIVE

Przyjedź zanim stanę się wrakiem
Wleczącym za sobą martwego ducha dawnego siebie

Przyjedź dopóki rak lęku nie zeżarł mnie jak rdza która zjada każde piękno

Przyjedź zanim stanę się nieczysty i zły
Dopóki potrafię się wzruszać i nie zgniła we mnie resztka
Człowieczeństwa

Przyjedź zanim stwardnieję jak kamień bo rodzę swoje ostatnie dobro

potem cały przepadnę

Przyjedź zanim stanę się pogardą dla świata i siebie
Zanim wyrzeknie się mnie matka
I ojciec mówiący
“A nie mówiłem?”

Eliza Makowska

Pamiętasz był taki moment
Siedzieliśmy obok siebie w taksówce
I byłaś dla mnie tak samo nieważna
Jak to kim jest człowiek
Który zawozi nas do rożnych domów

Nie wiem czym są sny i nigdy mnie to nie zajmowało
Ale to już drugi raz kiedy moje składają się z Ciebie
A ja budzę się pełny czegoś
Czego nie dostaję od rzeczywistości

Idę pusty przez Planty pusty jak krzesła w mijanej kawiarni
jak bęben ulicznego grajka
Wiosna jest gorzka jak przygryzana gałązka bzu

Wiosna jest tylko śpiewem ptaków hukiem skrzydeł gołębi
Pandorą pór roku

Tu gdzie istniejemy naprawdę nie ma do Ciebie żadnych dróg
i byłbym głupcem gdybym chciał Cię mieć
jak pszczołę schwytaną w słoik

Eliza Makowska

Ze wszystkich klęsk
[które na siebie sprowadziłem]
byłaś moją ulubioną.

Zrobiło się ciasno, lecz nie tam gdzie chciałem,
marzyłem o tobie w małych pokojach kamienic
rozpadających się w biały dzień na ulicach.

Mieliśmy tylko lato, a ja wypatrywałem cię ze środka,
[kiedy deszcz bębnił o szyby jak wariat]
nie rozumiejąc swojej nachalności.

Z łatwością wierzyłem w rzetelność śmierci,
dlaczego więc tak ciężko było mi pojąć prostotę,
jaką jest brak wzajemności?

Być może byłem jedną z ofiar ślepej wiary,
pozwalającej kochać rzeczy i światy,
chociaż nie istnieją.

Pokazałaś mi,
[zwiększajac odległość kolan od kolan]
że chłód może parzyć bardziej niż czułość,
i że można wstydzić się miłości,
podobnie jak złych uczynków.

Eliza Makowska

loading