#dekadentyzm
Konaj, me serce - - po co żyć ci dalej?
Żadne z twych pragnień nigdy się nie iści -
wrzej, aż cię ogień wewnętrzny przepali,
i uschnij, na kształt oderwanych liści.
Milcz i umieraj. Ileżeś to razy
zadrgało próżno; klątwy ileżkrotne
na twe szalone rzucałeś ekstazy,
i znów milczało - - dumne i samotne.
Ale tej nocy posępnej i sennej
nie zdołasz milczeć, szał buntu cię zrywa,
z milczenia twego powstajesz Gehenny,
na ustach twoich drga klątwa straszliwa…
Gdyby ta klątwa zmieniła się w gromy,
skały się skruszą i spłomieni morze,
zadrży sklep niebios wiecznie nieruchomy,
gwiazdy zeń runą w przepaść…
Kazimierz Przerwa-Tetmajer
skąd deszcz na mojej twarzy przy bezchmurnym niebie?
wielu ludzi jest dowodem, że można żyć bez serca
lekarstwo może się okazać nową chorobą
wszystko wskazuje na moją porażkę
nadzieja napędza człowieka
więc gdy zostanie zabita
człowiek przestaje działać
niektóre płatki róż spadają na ziemię
myśląc że są liśćmi
teraz zamiast zwrócić uwagę na problem psychiczny odpowiada się “lol same”
chmury w głowie nie odejdą, bo przestają się ruszać
depresja to bardzo cichy zabójca
nikt nigdy nie słyszy krzyków agonii
Wyznanie
W końcu przeszły mi słowa przez gardło.
Zdradziłam obawy,
Myśli,
Plany.
Byłam gotowa usłyszeć słowa kpiny.
I gdy nadstawiłam policzek do ciosu, ten został ujęty w ciepłą rękę.
Pozostało mi tylko zaniemówić i przyjąć ciepło.
Nadzieja
Nadzieja przyszła z nagła
Próbując mnie do siebie przekonać
Nie chcąc się nabrać odwróciłam się w stronę znanej rozpaczy
Ale gdy postawiłam krok
Moja ręka trzymała już rękę nadziei
Coraz łatwiej
Coraz łatwiej idzie mi naznaczanie się czerwienią.
Może kiedyś naznaczę się szczęściem.
Może kiedyś naznaczę się spokojem.
Może kiedyś
Wsparcie
Twierdząc, że zawsze mogę do niej przyjść i poprosić o pomoc
Zatkała uszy, odwróciła się i uciekła
Oddech
Z każdym oddechem pojawia się kolejny supeł
Z każdym supłem trudniej mówić
Z każdym brakiem słów łapię się złych myśli
Z każdą negatywną myślą wszystko się we mnie wywraca
Muszę oddychać
Wdech
Wydech
Wszystko nadal się rusza
Ja się ruszam
Jestem wyczerpana
Ale ja nie mam prawa być zmęczona
Posłuchaj mnie
Mówię spokojnie w jej stronę
Ale mnie nie słyszy
Zaczynam krzyczeć raniąc gardło
Ale mnie nie słyszy
Mimo że siedzi tuż obok
Wybrała nie słuchać
Powrót
Znowu tam wróciłam
Zaciągnęło mnie siłą bez ostrzeżenia
Ciągnęło po ziemi
Zabrało głos
Odebrało wolę walki
Jest za ciemno żebym odnalazła drogę
Bo nikt nie stoi z latarnią
Na skraju
Dzień negatywnych myśli
W które sama się wprowadzam
Już myślałam że spadnę
Ale po rozmowie z tobą
Trzymam się na skraju
Kwiat
Spójrz na ten nieszczęsny kwiat
Ostrzega cię swymi jaskrawymi barwami
Mimo to podchodzisz bliżej
Wystawia wszystkie swoje kolce w twoją stronę
A i tak dotykasz
W powietrze wzleciała trucizna
Ale ty wciąż oddychasz
Aż w końcu sięgasz do najdalszego zakamarka
Tego najciemniejszego, niewidocznego, zakrytego
Dotykasz skarbu i go otwierasz
Spójrz na ten piękny kwiat
Gwiazda
Mogę skakać,
mogę wzlatywać,
mogę spadać,
ale nigdy nie będę gwiazdą.
Nie zaświecę jasno,
nie wskażę drogi,
nie spełnię czyjegoś życzenia.
Chcą bym była gwiazdą.
Przebieram się,
maluję jaśniej,
otaczam się ciemnością
i potrafię być jedynie sobą.
Koc
Dzień był chłodny, lekkie opady deszczu,
Więc przykryłam się kocem.
Po kilku godzinach odkrywam się.
Miesiąc później dzień był zimny, mocne opady deszczu,
Przykrywam się dwoma kocami dla pewności.
Przejaśniło się dopiero po kilku dniach.
Dzień mroźny i ulewny przychodził już co tydzień.
Trzy koce to minimum, odkrywanie się nie ma sensu.
Każdy dzień jest zimny.
A może tylko chłodny?
Nie mogę przypomnieć sobie różnicy.
Jaki kolor nieba chowają chmury?
Dokładam kolejny koc.
Nic już nie widzę, nie słyszę, nie czuję.
Nie mogę oddychać.
Smutna prawda o tym świecie
Szybciej znajdziesz kogoś do seksu,
Niż do kochania.
Każdego dnia
Patrzy na mnie codziennie
Rozmawia ze mną
Udaję odpowiedź
Mówi co robić
Wskazuje moje błędy
Poświęca sztuczną uwagę
Choć nie staram się ukrywać
Każdego dnia mnie nie widzi
Wyjście
Człowiek czując się nieswojo w pokoju, może z niego wyjść drzwiami.
Ja czując się nieswojo w życiu, mogę z niego wyjść klifem.
Szukam w górach, lasach, rzekach.
Szukam w ziemi, ogniu, wietrze.
Szukam w domu, w ludziach, w sobie.
I znajduję wszystko,
prócz sensu.
Wiersz powstał na podstawie podanych mi słów w ramach wyzwania. Słowa to: masło, rower, dym
Stoję i czekam, aż woda się zagotuje
Powinnam zająć się czymś innym, by zabić czas
Ale dalej tu stoję
I wpatruję się
Powinnam zebrać ten nóż z podłogi i kromkę, która zawsze ląduje masłem w dół
Dalej tu stoję
Wpatruję się
Powinnam zadzwonić do przyjaciół, umówić się z nimi na jazdę na rowerze
Tu stoję
Się
Powinnam zdjąć z gazu wodę, z której już od godziny ulatuje dym
Stoję
Zaczynasz z miską w rękach.
Z dnia na dzień, z roku na rok, zdobywasz składniki.
Szczypta szczęścia, łyżka smutku.
Uwaga na rozsypującą się pewność siebie.
Z wyczerpanie mieszasz wszystko, by zorientować się, że czegoś brakuje.
Spoglądasz na innych i ich idealne ciasta.
Widzisz jak wspólnie je dźwigają.
Siadasz na środku ogromnie pustej kuchni.
Tęsknisz za czymś czego nigdy nie poznano.
Zastanawiasz się jak to jest wypiec ciasto na cieple drugiej osoby.
Brak mi słów
Brak mi słów
Na opisanie
Jak ciężar psychiczny
Przybija mnie
Jeszcze zanim
Wstanę
Powietrze
Miłość nie wisi w powietrzu.
Nie mogę oddychać.
Alzheimer
Z każdym dniem zapominam trochę więcej
Zapominam jak to jest czuć szczęście
Jak kochać i być kochanym
I czym jest odwaga
Niedługo w pamięci zostanie tylko ich cień
A z czasem i on odejdzie w zapomnienie
Mogłoby się wydawać że to będzie koniec
Ale gdy zapomnę “trochę” zostanie “więcej”
A gdy zapomnę “więcej” zostanie “zapominam”
W końcu zapomnę zapominanie
I moja pamięć nie pozna już niczego
Bo zapomni że jest pamięcią
Krótki opis lenistwa
Mówi mi:
“Nic nie robisz”
A przecież codziennie
Z całych sił walczę
By nie przestać
Oddychać
Idąc przed siebie
Zanim się zorientowałam nie było już światła
A może nigdy go nie było
Czym jest światło?
Przez ten cały czas szłam przed siebie w jego poszukiwaniu
Jestem zmęczona
Chce odpocząć
Staję w miejscu
Po co w ogóle idę?
Światła nie ma
Nie dla mnie
Kładę się na ziemi i zasypiam
Nic nie ma sensu
Doświadczenie
Powtarzanie sobie że wszystko będzie w porządku nie sprawi, że tak będzie.
Wiem to z doświadczenia.
Ucieczka od rzeczywistości daje tylko chwilową ulgę, potem ból się wzmaga.
Wiem to z doświadczenia.
Ciągłego zmęczenia i przybicia nie naprawi się kilkunastogodzinnym snem.
Wiem to z doświadczenia.
Ten ból w klatce piersiowej, ten ból serca to nie uraz, ani choroba.
Wiem to z doświadczenia.
Ciągłe izolowanie i odpychanie innych nie sprawi, że znajdziesz bliskie ci osoby.
Wiem to z doświadczenia.
Doskonale to wszystko wiem,
a jednak powtarzam to w kółku,
i znowu, i jeszcze raz.
Zdając sobie sprawę, że utknęłam w diabelskim młynie.
Młynie, który pokazał mi już wszystko,
młynie, który trzyma mnie na samej górze,
młynie, który ma otwarte drzwi,
ale mam lęk wysokości więc nie skaczę.
I czekam tak, aż ktoś przyjdzie i zabierze mnie stąd,
ale nikt nigdy nie przychodzi.
A wiem to wszystko z doświadczenia.
Nasze czasy
Żyjemy w czasach gdzie ludzie kochają się bez miłości
Zaprzyjaźniają bez troski
Dotykają bez uczuć
Czasach gdzie zaufanie traci znaczenie
Samotność zyskuje
A obojętność rośnie
Każdy jest egoistą
Przejmując się kimś, przejmujemy się sobą
Mówimy o nas, nie słuchając w zamian
Ignorujemy rany innych, obwiniając ich za niezauważenie naszych
Pytamy o pracę, o rodzinę, o mieszkanie
Nie pytamy o uczucia, o spełnienie, o szczęście
Żyjemy w czasach gdzie technologia ułatwia życie
Ale my utrudniamy relacje